Juz nawet Ronnie zaczyna miec jej dosyc i "chlopaczyna" przed nia ucieka tylko sie za nim kurzy...humorzaste psisko...
Mamcia w ramach pomocy psiknela kropelkami do Pysiowego noska ...
O jaka dzidzia byla nieeeeeeszczesliwaaaaaa ...
Bez szlochu sie nie obylo...(i jej i mojego)
"Poskarzyla" sie tatusiowi of course... Drama Queen...(po tatusiu!!!)
No wiec mamcia zeby naprawic relacje ze swoja corcia postanowila jej to wynagrodzic godzina wyglupow :P
Ooooojjjj jak my sie wytarzalysmy po podlodze!
Bylo turlanie, wspinanie , fruwanie... Normalnie parada atrakcji ! (Nie obylo sie bez wyrwania kilku garsci wlosow z mamusinej glowy) :P
Ale najwazniejsze ze misja przywrocenia usmiechu na tych slodkich usteczkach zakonczona zostala powodzeniem i Pysiowata nie pamietala juz o kropelkach i nie gniewala sie na mamcie ;D
A przeciez nikt nie lubi psikac sobie w nosek kropelek ... nawet mamcia ... wiec kropelki odkladamy na bok i obedziemy sie jakos bez nich ;)
A w zamian kupimy kropelki Olbas i zrobimy mini inhalacje! Taki jest plan panie i panowie :)
No comments:
Post a Comment